wtorek, 31 lipca 2012

05-Na rozstaju dróg

   Sierpień wyraźnie dawał znać o swojej obecności budząc mnie każdego ranka, drażniąc moje policzki promieniami słońca przebijającymi się przez zasłony. Obudziłem się na kacu po wczorajszym ognisku z Super Junior, w ramionach Jacka spało mi się o wiele lepiej, zawsze budziłem się taki wyspany. Jedyne co mnie dręczyło to to, czy on nie oczekuje ode mnie więcej? Czy nie chce ze mną być? Czy nie chce seksu? Czy nasze relacje są po prostu dziwnymi relacjami przyjaciół? Na dzisiejszy wieczór znów byłem umówiony z SiWon'em.
   Siedziałem w kuchni popijając kawę i paląc papierosa. Dym unosił się do sufitu, po czym wylatywał przez okno. Dziewczyny były na mieście, także Jack swobodnie wyszedł do mnie w samych bokserkach. Zawiesiłem wzrok na jego umięśnionym torsie... owłosionym podbrzuszu...uwypuklonych bokserkach...Niestety czekała mnie z nim poważna rozmowa. Uśmiecha się do mnie uroczo, chyba zaczynam coś do niego czuć.
-Chcesz kawy ? -zapytałem.
-Chętnie. -Wstałem i zacząłem przygotowywać mu napój. Podczas tego on podszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu ustami delikatnie drażniąc moją szyję. Przechodziły mnie przyjemne dreszcze. Przełknąłem ślinę i uwolniłem się od niego w końcu stawiając kawę na stole.
-Siadaj. -mruknąłem. Usiadł i wpatrywał się we mnie. Urodę miał niczym Darren Criss. Zawiesiłem się na jego uśmiechu. Po chwili opamiętałem się.
-Powiedz o co Ci wczoraj chodziło? -pytam cicho zachrypniętym głosem. Patrzy na mnie prosząco, nie chce o tym rozmawiać.
-Po prostu troszczę się o ciebie i nie chcę by ktoś o tobie źle myślał. Poza tym na prawdę potrzebowałem pomocy z artykułem. -kłamał. Patrzał na mnie tym swoim uwodzącym spojrzeniem i kłamał.
-Dziękuję, że jesteś ze mną szczery. -powiedziałem naturalnym tonem, nie mógł zrozumieć że to ironia. Dał mi buziaka w usta i poszedł do łazienki na pożegnanie dorzucając :
-Polecam się na przyszłość. -schowałem twarz w dłoniach i wzdychnąłem głośno. Jak może tak bezczelnie kłamać?
   Wychodząc do sklepu minąłem DongHae, spojrzał na mnie tylko beznamiętnie i odszedł. Odprowadziłem go wzrokiem do drzwi, cholernie za nim tęsknię. Gdy wracałem szarzyło się już, zostało mi pół godziny do spotkania z SiWon'em. Postanowiłem iść na dach i popatrzeć na zachód słońca, tak też zrobiłem. Usiadłem na rogu i zawiesiłem wzrok na tym przepięknym widoku. Tutaj nic mnie nie obchodziło, tutaj była moja strefa komfortu.
-Alex... -wyciągnął mnie z mojego świata Hae. Oczy niemal nie wyskoczyły mi z orbit gdy go tutaj ujrzałem. Nie przychodził tutaj od naszego ostatniego spotkania. Spojrzałem na niego pytająco.
-Powiedz mi...-dosiadł się do mnie-...dlaczego ze sobą nie rozmawiamy? -zszokował mnie. Unika mnie od dłuższego czasu i nagle wyskakuje z takim pytaniem.
-To ty się do mnie nie odzywałeś... -mruknąłem naburmuszony.
-Ja?! To nie jest tak... -próbuję się tłumaczyć. Nie wytrzymuję, do oczu napływają mi łzy.
-Nie tak?! To jak? Powiedz mi bo nie mam pojęcia! -podnoszę głos w akcie desperacji. Nie mam już siły na tą grę w unikanie siebie, w te wszystkie spojrzenia znaczące nic i tak wiele zarazem. Spojrzał mi w oczy, płacze...
-Przychodziłem na te cholerne imprezy tylko po to by spędzać z tobą czas! A ty na mnie nawet kurwa nie zwracałeś uwagi! Jeśli ten pocałunek coś zmienił to przepraszam i żałuję! Ale nie chcę stracić kogoś tak...-krzyk zamienił w milczenie.
-tak...co tak...?! -krzyczę. Chwycił moją rękę.
-kogoś tak wartościowego! -wydarł się. Łzy spłynęły z moich oczu po policzkach w dół. Milczymy, milczymy patrząc sobie w oczy. Cisze przerywa telefon. Ktoś dzwoni. To SiWon, kompletnie zapomniałem że mam się z nim spotkać. DongHae to widzi.
-Proszę... nie odchodź... -mruknął chłopak do mnie zanim odebrałem przez łzy. Wstałem i odszedłem na chwilę. Odebrałem.
-Tak? -staram się nie płakać.
-Gdzie jesteś? Czekam w twoim pokoju a Jack wydaje się wyraźnie wkurzony moją obecnością tutaj. -mówi spokojnie.
-Oj przepraszam, już idę. -powiedziałem i rozłączyłem się.
DongHae patrzy na mnie wyczekująco. Co mam zrobić?
-Proszę...nie zostawiaj mnie teraz. -wyjęczał spod łez. Jest tak piękny nawet gdy płaczę. Znajduję się między młotem a kowadłem. Stoję, po prostu stoję nie wiedząc co zrobię. Ten wybór może zadecydować o mojej najbliższej przyszłości. Zostać z Hae czy iść do SiWon'a? Płaczę jeszcze bardziej. Stoję jak ofiara losu na pastwę wiatru rozczochrującego mi włosy. Nie chcę zranić żadnego z nich. Sięgam do kieszeni po telefon, nadal nie wiem co mam zrobić. Dwóch mężczyzn, których uwielbiam ponad życie nieświadomie stawiło mnie przed wyborem. Wyborem, który ma wykluczyć jednego z nich. Nie mogę okłamać SiWon'a, z resztą i tak dowiedziałby się, że zostałem z DongHae. To jest ta chwila, muszę wybrać. A więc...

2 komentarze:

  1. Napisze to po raz kolejny :

    Masz Dar, potrafisz dogłębnie i co ważniejsze prawdziwie opisać uczucia, gdy czytam twoje opowiadania przechodzą mnie ciarki , potrafisz sprawić że czytelnik zżywa się z Bohaterem....

    I LOVE YOU <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Omo biedny Hae :< Pięknie napisane <3

    OdpowiedzUsuń