Była pierwsza sobota sierpnia. Siedziałem na kanapie przeglądając moje artykuły w gazecie, w tle leciał telewizor. Okna były już zasłonięte. Otaczałaby mnie cisza gdyby nie krzyki mordowanej kobiety z TV. Nagle coś zaskrzypiało od strony mojego pokoju. Odwróciłem się szybko.
-Jack? -zapytałem niepewnie. -Jack, nie rób sobie jaj. -zaśmiałem się i wróciłem do czytania. Znów coś usłyszałem. Na prawdę mnie to wystraszyło.
-Jack kurwa skończ! Czytam, nie widzisz? -śmiałem się nerwowo, przechodziły mnie dreszcze. Na zasłonach widziałem cień kołyszących się złowieszczo drzew. Wstałem, zgasiłem lampkę i zapaliłem światło na cały pokój. Nie dawało mi to spokoju.
-Jest tutaj ktoś ? -nie usłyszałem żadnej odpowiedzi. Rozejrzałem się po pokoju, wziąłem nóż z kuchni i usiadłem z powrotem na kanapie. Udawałem, że czytam, nie potrafiłem się skupić. Nerwowo zaciskałem trzonek noża. Nagle usłyszałem dyszenie za sobą i poczułem oddech na szyi. Nie wiedziałem, że ciepło może być tak nieprzyjemne. Dostałem gęsiej skórki i wytrzeszczyłem załzawione już oczy. "Błagam, błagam" powtarzałem w myślach. Powoli zacząłem odwracać głowę.
-Zgadnij kto to. -powiedział ktoś zasłaniając mi oczy. Kamień spadł mi z serca a jednocześnie bardzo się zdenerwowałem.
-Pojebało Cię? Mogłem zejść na zawał albo Cię zabić. -wywarczałem.
-Weź te ręce! -wydarłem się siłując się z nim.
-Nie wezmę. A przy okazji... wiesz... nóż do sera to kiepska ochrona. -zaśmiał się.
-Puść mnie! -zacząłem się szarpać, miałem ochotę mu walnąć.
-Zgadnij kto to. -powtórzył.
-No Jack! A teraz weź te łapska!
-Jeszcze chwila. A zgadnij co Jack ma w ręce ? -szepnął mi do ucha, znów przeszły mnie dreszcze.
-Siekierę ? -zapytałem błagającym tonem.
-Głupek! Dwa bilety na koncert Super Junior, SHINee i BigBang! -wydarł się przeskakując przez oparcie kanapy i siadając obok mnie.
-Co ty gadasz ?! -znów wytrzeszczyłem załzawione gały, tym razem ze szczęścia.
-Mówię, że mam dwa bilety...
-Zamknij się i dawaj to! -przerwałem mu wyrywając bilety z ręki. Spojrzałem na nie jak na cud i wydarłem się. Po chwili spojrzałem na niego ze łzami w oczach.
-Dziękuję. -powiedziałem strasznie wysokim głosem i wtuliłem się w niego.
-A kto powiedział, że idziesz ze mną? -zapytał zdezorientowany po czym zaśmiał się.
-Głuuupek! -skomentowałem wtulając się bardziej.
-Co tu się dzieje? To, że chcecie się pomigdalić nie jest powodem, dla którego my nie możemy spać. -wyskoczyła Ashley ze swojego pokoju.
-Ale właśnie... -próbowałem się wytłumaczyć.
-W dupie to mam! Zamknąć mordy i spać! -i tym pozytywnym akcentem zakończyła tę rozmowę. Gdy tylko zamknęła drzwi wybuchliśmy śmiechem.
-Migdalić, tak? -zapytał patrząc mi z bliska w oczy ze złowieszczym uśmiechem.
-Un? -zapytałem zszokowany i przełknąłem głośno ślinę.
Rano obudziłem się w jego ramionach, narobił mi jeszcze większego zamętu w głowie. Musiałem przyznać, było mi z nim dobrze. Nie mówię o seksie, bo do niczego nie doszło. Ale pół nocy wymienialiśmy się namiętnymi i czułymi pocałunkami a drugie pół rozmawialiśmy o wszystkim i śmialiśmy się bez powodu. Najpiękniejsze w tym było to, że był też moim przyjacielem.
Gdy powiedziałem o koncercie naszym sąsiadom ucieszyli się, że w końcu będę miał okazje poznać ich twórczość... Najwyraźniej będę musiał ukrywać to, że znam ich wszystkie teksty. Będzie trudno. Zaproponowali byśmy pojechali z nimi. DongHae wydawał się nie zadowolony z tego wszystkiego. Nie wiem czy dlatego, że mieliśmy jechać z nimi czy dlatego, że dostałem te bilety od Jacka. Tęsknie za Hae... To okropne uczucie mieć kogoś blisko a zarazem tak daleko. Jakbyśmy stali obok siebie, a między nami byłaby szyba, widzimy się ale tak jakby za mgłą... Nie miałem jednak zamiaru za nim rozpaczać, jeśli będzie chciał to się odezwie.
Kolejnego tygodnia wieczorem ubrałem się jak najlepiej umiałem i stałem pod lustrem poprawiając bandanę.
-Ślicznie wyglądasz. Wybierasz się gdzieś? -zapytał Jack, siedząc przy biurku i wpatrując się we mnie wzrokiem narkomana na głodzie.
-Tak, idę z SiWon'em na kolacje. -chwaliłem się tym razem poprawiając swoje włosy.
-Przecież masz jeszcze dużo pracy... -mruknął.
-Skończyłem już. -odpowiedziałem z szerokim uśmiechem.
-Alex...-odwrócił się na krześle. -...nie uważasz, że spotykacie się za często? Może pomyśleć, że jesteś jakimś psycho fanem, czy coś...to na prawdę jest podejrzane... -prawił mi kazania. Ja zaśmiałem się tylko. Przed wyjściem poszedłem jeszcze do lodówki, napić się soku, on wyszedł za mną.
-Wróć proszę wcześniej...potrzebuję pomocy w artykule. -w końcu nie wytrzymałem, oparłem się o blat, spojrzałem na niego z lekkim uśmiechem i zapytałem :
-O co ci chodzi?...
...
-O nic? -odpowiedział po chwili ciszy. W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Masz szczęście, że muszę już iść. Ale jak wrócę, musimy porozmawiać. -ostrzegłem go i wyszedłem.
SiWon jak zwykle był szarmancki i czarujący. Zapłacił za kolacje, a potem zabrał mnie do parku. Nie pozwalał sobie na ani chwilę ciszy, było widać że zależy mu bym nie czuł się niezręcznie. Przez cały czas myślałem o tym, co powiedział Jack, czy ja jestem psycho fanem? Teraz miałem już rozterkę mniej, bo do wyboru miałem tylko SiWon'a i Jack'a, chociaż w prawdzie KiBum też mógł się liczyć. Po tym jak SiWon odprowadził mnie do domu i pocałował mnie w policzek na pożegnanie od razu rzuciłem się do łóżka. Jack, już spał gdy wróciłem a ja pół nocy spędziłem na przemyśleniach. Myślałem nad wszystkim i nad niczym zarazem. Dręczyła mnie ta sprawa z DongHae, zachwycałem się dostojnością SiWona i bezpośredniością Jacka. Przypominałem sobie cudowny uśmiech KiBum'a. Skończyło się tym, że zasnąłem nie wymyślając nic.
Jack chyba mnie trochę przeraża, a Ashley jest za to super! Chciałabym jej więcej w opowiadaniu. I więcej piżamek w kaczuszki. I w ogóle więcej rozdziałów. Jako, że jestem mało ambitna i nie mam celów w życiu kończę komentarz reklamą swego bloga eunjunior.blogspot.com ^^
OdpowiedzUsuńI Ty się jeszcze dziwisz, że się Ciebie boję? O_O
OdpowiedzUsuńPoczątek wzbudza dreszczyk emocji , i zarazem wkręca :D .
OdpowiedzUsuńpodoba mi się . !
S.P
Dreszczyk emocji !!!! I like it !!
OdpowiedzUsuńFajne :D Pisz dalej!! ;) weny życzę ;)
OdpowiedzUsuń